Odwiedziny w miejscu, które Armia Krajowa wyznaczyła na miejsce zrzutów angielskich, budzi wyobraźnię. Typowa lokalizacja w miejscu, gdzie mało kto bywał, a więc na krańcu wsi, pod lasem, a jednocześnie na zboczu, gdzie oczekujący na zrzut AK-owcy mogli być dobrze widoczni przez nadlatującego z oddalonego o tysiące kilometrów lotniska ogromnego Halifaxa lub Liberatora. Po północy w ciszy, chłodzie, mroku, z pozoru opuszczeni, osamotnieni w konspiracyjnej walce z okupantem niemieckim. Nagle ciszę podkarpackiej nocy powoli zaczyna rozcinać odległy warkot potężnego samolotu, nadlatującego z południa. Coraz bliżej i bliżej. Emocje musiały rosnąć. Trzeba zapalić latarki, by transportowiec ich nie przeoczył i zrzucił ładunki. Hałas silników może przyciągnąć niemieckie patrole. Samolot z polską załogą podchodzi kilka razy nad zrzutowisko, za każdym razem zrzucając trzy ciężkie ładunki na spadochronie. Pod każdy ze zrzutów podjeżdżają sanie i znikają w gęstwinie lasu.

Takich zrzutowisk było wiele. Na nieliczne spadły zasobniki. Pierwszym z nich w tym rejonie okupowanej Polski w 1943 roku było zrzutowisko na obrzeżach Gwoźnicy Górnej niedaleko Niebylca. Zrzutowisko nosiło kryptonim “Rybitwa 1”.

Na polach Magierowa w Gwoźnicy

Warto przytoczyć w tym miejscu cenne wspomnienie Franciszka Boho (niepublikowane, będące w posiadaniu rodziny). Jest to fragment jego wyczerpujących wspomnień, spisanych u kresu życia (w latach 1975-76). Wspomnienie dotyczy jego syna, Bronisława Boho (fot. poniżej), bohatera walki o niepodległość, jednego z inicjatorów Tajnej Organizacji Harcerskiej, aresztowanego przez Gestapo 9.04.44 i zamordowanego przez Niemców na zamku Lubomirskich w Rzeszowie w 1944 roku.

Bronisław Boho - 1939Na polach Magierowa w Gwoźnicy Górnej były zrzuty broni z samolotów polskich. Bronek z kolegami wybierał się tam dwukrotnie. Pierwszym razem samolot nie przyleciał, drugim razem zrzucił broń, ulotki i torebki herbaty. Broń została natychmiast rozprowadzona przy pomocy miejscowej ludności. Nikt nie zdradził zrzutu i Niemcy o nim nie wiedzieli. Bronek przyniósł ulotkę i parę torebek herbaty. Ulotkę podnoszącą nas na duchu czytaliśmy wśród najbliższych, a herbatą dzieliliśmy się z nimi ku wspólnej radości. Szczególną radość sprawiliśmy akuszerce Bułdysowej, która często u nas bywała wracając w niedzielę z kościoła. Pamiętam, jak na początku wojny zawstydziła mnie swoją postawą patriotyczną. Gdy wątpiłem w zwycięstwo Polski wobec zajęcia całego kraju, ona z wielką wiarą odrzekła, że Pan Bóg nigdy nie dopuści, by Polska pozostała w rękach niemieckich. Mieszkała wraz ze starszą swoją siostrą w niepozornej chacie krytej słomą, przy drodze prawie na końcu wsi w kierunku Domaradza. Zgodziła się na przechowanie u niej na strychu broni i aparatów radiowych, uważaliśmy bowiem, że tam będzie najpewniejszy schowek, a na wypadek wykrycia stare kobiety wytłumaczą się, że nic o nim nie wiedziały, bo na strych nie chodzą.

Franciszek Boho (3 VII 1892 r. – 5 IV 1980 r.)

Zarówno Franciszek (ps. “Rogacz”), jak i dwóch jego synów: Bronisław (ps. “Ślaz”) i Stanisław (ps. “Jantar”) byli żołnierzami AK plutonu w Lutczy (podlegająca Placówce ZWZ-AK Niebylec).

“Rybitwa 1”

Zrzutowisko jest dość dobrze opisane w literaturze, szczególnie, że było to miejsce, w którym dokonano pierwszych zrzutów broni w obszarze podokręgu AK Rzeszów w trzecim lotniczym sezonie operacyjnym o kryptonimie “Riposta” (jesień 1943-sierpień 1944). Odsyłamy również do opracowania na temat ww. zrzutu, autorstwa śp. Stanisława Boho, ps. “Jantar”, żołnierza Armii Krajowej, udostępnionego nam przez panią Annę Boho – córkę autora.

Zrzutowisko znajdowało się na terenie placówki Niebylec (“Śliwa”, “88a”), w granicach wsi Gwoźnica Górna, gdzie znajdowało się dowództwo placówki. Lokalizację zrzutowiska określa się na działy dworskie, przysiółek Wilcze, okolice szczytu Patria (506 m n.p.m.) – częściej opisywanego w mapach jako szczyt Wilcze (ale np. na mapie turystycznej Compass 1:50000 – Rzeszów Południe – naniesiona jest podwójna nazwa).

Zrzutowisko miało rangę bastionu (w kartotece Oddziału VI Sztabu NW oznaczone było numerami 4, 129, 424 i 141), mogło przyjąć zrzut dwóch lub trzech maszyn1.

Dr Mroczkowski2 podaje – opierając się o raporty (SPP 23581 (309)), że zrzutowisko czuwało w terminach 13-15.11.43, 19-21.11.43, 9-12.12.43, 17-20.12.43, 6-8.02.44, ?-12.02.44, 7-8.03.44, 13-16.03.44, 31.03-3.04.44, 30.04.-3.05.44, 8-11.05.44, 2-4.06.44 i 8-10.06.44. 

Pierwsza nieudana akcja – 15-16 grudnia 1943

Samolot, który nadleciał w ramach operacji “Ohio 1” – był to Halifax JD-319 “A” (por. pil. F/L Zbigniew Sanczewicz, nawigator por. obs. F/O Władysław Krywda) z powodu złej pogody nie odnalazł punktu zrzutu (wiózł 6 zasobników i 6 paczek na pokładzie). Startował z bazy Sidi Amor w Tunezji.3

Grzegorz Ostasz podaje, że ten pierwszy nieudany lot był traktowany jako lot szkoleniowy i odbył się w nocy 15-16 grudnia 1943. Obserwatorami akcji byli płk Putek, komendant podokręgu, oraz kpt. Edward Brydak “Andrzej”, komendant Obwodu AK Rzeszów.4

Udany zrzut – 19 grudnia 1943, godz. 1:17

Udany zrzut z nocy 18/19 grudnia oznaczony był kryptonimem “Ohio 3”. Załoga Halifaxa JN-911 “Z” pierwszy raz leciała do Polski, byli to por. pil. F/O Jan Dziedzic z nawigatorem por. obs. F/O Antonim Błażewskim, obecny był też doświadczony nawigator kpt. obs. (F/L) Mieczysław Kuźnicki, który szkolił kolegę. Zrzut zakończył się sukcesem, a samolot lądował po 11:45 we włoskim Campo Cassale, skąd następnego ranka odleciał do Sidi Amor. Lot opisano w SPP 23581 (309) “LOT Nr14/18/3 – OHIO 3; zrzut o godz. 01-17 [Lot z bazy TAPIRA z Afryki]” i dalej  “dn. 18/19.XII.43 zrzucono i odebrano 0-6-6; (zrzutu na Rybitwa dokonano i potwierdz. że SROKA 1 nie czuwała; patrz Sroka 1”.5

Zrzucono 6 zasobników i 6 paczek, zawierające broń strzelecką (steny, breny, colty), angielskie moździerze, materiały saperskie, granaty, miny przeciwpiechotne i przeciwpancerne itp. Część sprzętu przekazano do inspektoratu Rzeszów do celów szkoleniowych, reszta trafiła do specjalnych magazynów broni inspektoratu. Nad rozdziałem zaopatrzenia nadzór sprawował cichociemny por. Władysław Miciek “Mazepa”, oficer dywersji Inspektoratu AK Rzeszów. Akcja zrzutu została pozytywnie oceniona przez przełożonych i obserwatorów.6

Akcję odbioru zrzutu wyczerpująco opisuje Ludwik Kozimor, żołnierz AK, który podjął się zadania opracowania działalności placówki ZWZ-AK Niebylec.7 Odnotowuje, że prowadzone były akcje szkoleniowe związane z przyjęciem zrzutów, prowadził je cichociemny kpt. Władysław Niciak “Mazepa”, a akcją dowodził dowódca Placówki por. Jan Chyłek “Kruk”. “Szkolenia były prowadzone grupowo ze względu na bezpieczeństwo i brak większych kwater, było już dość zimno”. Jednym z celów akcji było zabezpieczenie dróg, skąd można było spodziewać się Niemców, przy czym jednostki własne zabezpieczały drogi z Niebylca, Domaradza i Czudca, a drogę z Błażowej ubezpieczała Błażowa. Relacja Ludwika Kozimora jest szczególnie cenna z racji, że bardzo szczegółowo opisuje podniosły nastrój i radość, jaką wywoływał fakt zrzutu. Był potwierdzeniem, że lokalne struktury mają kontakt ze światem. Reakcje na okoliczności zrzutu były euforyczne, dawały nadzieję i przekonanie, że koniec wojny jest blisko. Sygnałem informującym o planowanym zrzucie była emisja utworu “Kiedy będzie słońce i pogoda” na falach Polskiego Radia w Londynie (na terenie placówki znajdowały się odbiorniki, za pomocą których nasłuchiwano transmisji). Po wieczornych wiadomościach zawsze emitowano polskie piosenki patriotyczne, wśród których mogły znaleźć się specjalne utwory dla placówek. Gdy pojawił się wspomniany utwór, cała placówka Niebylec stanęła w gotowości – można się było spodziewać, że tego dnia może nastąpić zrzut. Wszyscy wówczas czekali na rozkaz udania się na miejsce zrzutu. Gdy ok. 20 znów wyemitowano utwór, znaczyło, że rzeczywiście szykowany jest start samolotu – wówczas wszyscy już byli na miejscu oczekując samolotu. Ponowna emisja o 22 oznaczała, że samolot już wyleciał. Zrzutowisko w opracowaniu Ludwika Kozimora określone jest jako działy dworskie, w miejscu gdzie znajdował się znak pomiarowy na wzgórzu Patria 510 m. n.p.m. Ok. 0:30 dostrzeżono samolot, któremu dano znaki świetlne za pomocą latarek elektrycznych, z których uformowano strzały. Samolot odpowiedział znakiem świetlnym. Strzałki uformowane z latarek wskazywały kierunek wiatru i w tę stronę ustawiał się też samolot do zrzutu. W akcji brało udział 120 osób, zrzut odbierało 9 parokonnych furmanek złożonych z zaprzęgów ciągnących sanie. Ludzie ładowali ładunki z wielką radością. Przy zrzucie byli osobiście cichociemny “Mazepa”, “Kruk”, “Szpak” i “Gil”.8

Nieścisłości

L. Kozimor powołując się na wspomnienia “Tkacza” podaje, że zrzutu dokonała polska załoga na samolocie Liberator (z dokumentów wiemy jednak, że był to Halifax).

Odnośnie daty zrzutu opracowanie nie daje jasnej odpowiedzi. L. Kozimor typuje noc 27/28 grudnia 1943 r. lub 3/4 stycznia 1944 r. Podaje, że na pewno była to noc z soboty na niedzielę. Pojawia się też wspomnienie, że była to ostatnia niedziela grudnia. Z kolei – jak podaje Kozimor – Stanisław Panek “Gil” we swoich wspomnieniach opisuje: 20 grudnia 1943 r. – ja, kpt. Władysław Niciak ps. “Mazepa” /Cichociemny/, ppor. Zdzisław Cygan, ps. “Ciemny”, Tadeusz Litwiński, ps. “Tadek”, kpr. podchor. Wiktor Błażewski ps. “Orlik”, zastępca o. dywersji “Orlątko” /brat “Orła” Józefa Lutaka/, zostaliśmy odesłani do Rzeszowa. A już 2-go stycznia 1944 roku /za wyjątkiem “Orlika” i “Orlątka”/, przyjechaliśmy do Gwoźnicy Górnej po odbiór zapowiadanego zrzutu. W nocy z 3-go na czwartego stycznia 1944 roku zrzut został odebrany przez “Kruka” i “Mazepę”, przy udziale miejscowych, przeważnie z Gwoźnicy Górnej. […] Około północy zobaczyliśmy samolot /Liberator/. Oczekiwaliśmy na umówiony sygnał świetlny samolotu, wtedy ok. 10 żołnierzy AK zapaliło latarki w kształcie litery T /strzały/, samolot zauważył nasz sygnał świetlny. Obniżył lot i za pierwszym razem zrzucił 3 zasobniki, w następnych trzech nalotach po 3 kolejne. Za każdym razem podjeżdżały sanie, zabierały pojemniki i wiozły do wyznaczonych miejsc zamelinowania.9

Jak czytamy, nawet sam Ludwik Kozimor nie bierze podanej tutaj daty zrzutu za pewnik, posługując się wcześniej sformułowaniem “zrzut z grudnia 1943 r.”. 

Z dokumentów natomiast wiemy, że zrzut był dokonany w nocy 18/19 grudnia. Błędy zawarte we wspomnieniach być może wynikają z faktu, że notowano je po miesiącach, czasem latach. Zaś dokumenty dają tutaj dość jasną odpowiedź.

Temat został też podjęty w numerze 2/2024 Biuletynu Informacyjnego AK (s. 37-38). Autorzy – Andrzej Borcz i Waldemar Natoński – przytaczają tam relację Stanisława Pasterza ps. “Mara”, który nie był obecny na zrzucie, ale wspomina, że dokonany został na “ośnieżony dworski dział”, a sprzęty ze zrzutu ukryto u gospodarza Kozaka, oraz że w czasie akcji wskutek obecności obcej maszyny Niemcy w Rzeszowie i Strzyżowie zarządzili alarm przeciwlotniczy.9

Inicjatywa “Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej’

Na koniec warto wspomnieć o inicjatywie, w którą zaangażowany jest również członek naszego Koła ŚZŻAK w Rzeszowie, dr Andrzej Borcz. Niedawno zostały ujawnione listy ze współrzędnymi akowskich placówek odbiorczych, dzięki którym łatwo określić orientacyjne lokalizacje wielu zrzutowisk, zarówno tych, na których odbyły się zrzuty, jak i tych, które były w rezerwie, ale nie zostały wykorzystane. Potrzebne informacje znajdują się tutaj: https://elitadywersji.org/zrzutowiska-ak/.

Łukasz Pompa


PRZYPISY

1 Dr Krzysztof Mroczkowski, Lotnicze wsparcie oddziałów ZWZ-AK i funkcjonowanie terenów odbioru zrzutów w Małopolsce i na ziemi tarnowskiej w okresie II wojny światowej, PDF, s. 65-66.
2 Ibidem
3 Ibidem
4 Grzegorz Ostasz, Podziemna Armia. Podokręg AK Rzeszów, Wydawnictwo LIBRA, Muzeum Okręgowe w Rzeszowie, Rzeszów 2010, s. 188.
5 K. Mroczkowski, op. cit.
6 G. Ostasz, op. cit.
7 Ludwik Kozimor, Powołanie i działalność Placówki ZWZ-AK Niebylec, kryptonim “Śliwa 31”, “88a” z siedzibą w Gwoźnicy Górnej. Spełniliśmy swój obowiązek w ofiarowanym nam przez Boga czasie! Działalność w latach 1939-1945, opracowanie niepublikowane, w formie broszury można obejrzeć w czytelni biblioteki publicznej w Niebylcu. Zmarły niedawno autor był członkiem ŚZŻAK w Rzeszowie, występuje też na wykazie członków plutonu placówki nr I i II, przypisanych do Gwoźnicy Górnej. Skan opracowania w części poświęconej zrzutowisku Rybitwa: https://drive.google.com/drive/folders/10LuYJ0hD8HC-nJ2qFHeql1PhK5uo2gwr?usp=share_link
8 Ibidem, s. 53-54.
9 Andrzej Borcz, Waldemar Natoński, Ustalanie precyzyjnej lokalizacji zrzutowisk Armii Krajowej – wskazówki metodyczne, w: Biuletyn Informacyjny, Rok XXXIV Nr 02 (406), luty 2024, s. 37-38. Numer jest do pobrania: https://armiakrajowa.rzeszow.pl/biuletyn-informacyjny-ak-luty-2024/ – artykuł zawiera sporo cennych wskazówek odnośnie poszukiwań zrzutowisk Armii Krajowej w Polsce.


Zostaw komentarz