Msza pogrzebowa śp. ppłk. Stefana Michalczaka odbędzie się 13 grudnia 2025 r. (sobota) o godz. 11:30 w kościele pw. św. Józefa Sebastiana Pelczara przy ul. Lwowskiej 46 w Rzeszowie.

Pogrzeb będzie miał miejsce na cmentarzu Pobitno.

Poniżej przedstawiamy krótki życiorys ppłk. Stefana Michalczaka na podstawie jego własnych wypowiedzi.

Wczesna młodość i edukacja

Stefan Michalczak urodził się w rodzinie rolniczej. Jego rodzice powrócili po pięciu latach pracy w Niemczech w 1923 roku, rodzina żyła w biedzie. Pan Stefan edukację w szkole podstawowej ukończył w Kazanowie Iłżeckim. Mimo zdania egzaminu do gimnazjum, nie został przyjęty i miał rok przerwy w nauce.

Dzięki staraniom matki, w lutym nawiązano kontakt ze zgromadzeniem księży orionistów (Małe Dzieło Boskiej Opatrzności) w Zduńskiej Woli, gdzie został warunkowo przyjęty. Egzamin wstępny z matematyki odbył się 2 września, a Stefan Michalczak otrzymał z niego „całe dwa”. Dyrektor (Włoch) zgodził się na jego warunkowe przyjęcie, jeśli w pierwszym kwartale poprawi stopień z matematyki na minimum pełne trzy, co udało się zrealizować dzięki pomocy kolegów. Niestety, jego nauka była krótka – w marcu 1937 roku (w wieku 16 lat) został odesłany do domu z powodu nieopłaconego czesnego, które wynosiło wówczas 156 zł, a skumulowany dług sięgnął 267 zł.

Lata przedwojenne i wybuch wojny (1937–1939)

W okresie poszukiwania stałego utrzymania, Michalczak pracował dwa lata w Radomiu w zakładzie ślusarsko-kowalskim, zarabiając początkowo 50 groszy na tydzień, a później złotówkę.

W styczniu 1939 roku, w celu ucieczki od biedy, złożył podanie do wojska. Na komisji lekarskiej w Radomiu został odrzucony jako “słabo zbudowany” i otrzymał skierowanie do 72. Pułku Piechoty. Ostatecznie znalazł zatrudnienie w Zarządzie Gminy w Kazanowie, gdzie 4 maja 1939 roku otrzymał pierwszą pensję (24 zł).

Wybuch wojny zastał go przy pracy. 31 sierpnia 1939 roku roznosił karty mobilizacyjne. Wraz z kolegami otrzymał skierowanie do jednostki wojskowej w Kowlu. W trakcie podróży, naznaczonej nalotami niemieckiego lotnictwa i widokiem poległych, spotkali cztery kobiety, które stwierdziły, że “Polski nie ma”. Stefan Michalczak posłuchał rady i zawrócił, docierając do domu pod koniec września 1939 roku.

Działalność konspiracyjna w AK – pseudonim “Miotła

W połowie października 1939 roku powrócił do pracy w Gminie. Niedługo potem został zwerbowany do konspiracji wraz z czterema kolegami. Przysięgę przyjmował kapitan Wojska Polskiego Cyprian Pawlak, z zawodu lekarz medycyny.

Otrzymał pseudonim Miotła i został przydzielony do grupy dywersyjno-sabotażowej. Jego główne zadania, dzięki pracy w Gminie, polegały na wystawianiu fałszywych kwitów i bezpłatnych kartek na odzież, oraz na udaremnianiu dostaw niemieckich kontyngentów (żywca, zboża, mleka).

Z powodu utrudniania kontyngentów, Niemcy wściekli się i otoczyli teren w promieniu 5 km, wymuszając oddawanie dostaw do 30 września 1941 roku. Wcześniej, 31 stycznia 1941 roku, Gestapo przeprowadziło w Gminie rewizję. W tym czasie pan Stefan miał ukrytą tajną prasę.

Ucieczka z Kazanowa

Stefan Michalczak ostatecznie uciekł z Gminy (w Starachowicach podał datę ucieczki jako 1941 rok). Raz, gdy Niemcy przyszli, uchroniła go obecność tłumacza. Innym razem, kiedy przybył na pogrzeb matki, cudem uniknął zatrzymania przez niemieckiego szefa, który próbował go przetrzymać rozmową. Skorzystał z momentu, by wymknąć się przez podwórze i zniknąć w pobliżu rzeki, w ten sposób unikając konfrontacji z żandarmami,.

Działalność w Starachowicach – pseudonim “Brzoza

Po ucieczce ukrywał się w Starachowicach. Nową przysięgę złożył 1 stycznia 1943 roku w Starachowicach, otrzymując pseudonim Brzoza. Został podkomendnym kapitana Radomskiego i kontynuował działalność dywersyjno-sabotażową.

Wykorzystując swoją pracę w magistracie, gdzie miał dostęp do kart żywnościowych, wydawał nawet 300/400 kart żywnościowych na tzw. “martwe dusze” na potrzeby zagrożonych ludzi i żołnierzy. Ponadto, nawiązał kontakt z Niemką pracującą w biurze tajnym, która pomagała mu w zdobywaniu lewych dokumentów. W sierpniu 1944 roku oddział otrzymał rozkaz pojmania i doprowadzenia do lasu trzech polskich pracowników pracujących na rzecz Niemców, w tym Chmielińskiego, który był uważany za “gorszego od Niemca”. Akcja nie powiodła się w pełni z powodu ingerencji granatowego policjanta; jeden ze zdrajców został zastrzelony, gdy próbował uciec.

Zatrzymanie i ucieczka do lasu

Pod koniec wojny Stefan Michalczak został zatrzymany w biały dzień. Jako pracownik magistratu (mężczyzna) należał do obowiązkowej straży pożarnej i posiadał legitymację oraz opaskę, co uprawniało go do poruszania się 24 godziny na dobę – te dokumenty były kluczowe dla konspiracji.

Został jednak otoczony przez Gestapo, żandarmów i granatową policję. W kieszeni miał rozkaz wyjścia do lasu. Dzięki wstawiennictwu burmistrza (Polaka w konspiracji) u niemieckiego starosty (który był “wyjątkowo dobrym człowiekiem” dla Polaków), został zwolniony.

Otrzymał rozkaz: “Kolego Brzoza, natychmiast do lasu!“,. W pośpiechu zawiadomił 11 kolegów. W drodze do oddziału partyzanckiego, musiał podać hasło leśniczemu: “Chciałem kupić 20 metrów drzewa”, aby otrzymać szczegółowy plan dotarcia do obozu.

Rozbicie oddziału na Piotrowym Polu (28 września – 1 października 1944)

Stefan Michalczak dołączył do oddziału AK w lasach Starachowickich (ok. 20 km od Starachowic), przyprowadzając ze sobą 12 ludzi. Dowódcą był “wzór Polaka” o wzroście 2 metrów, serdecznie przyjmujący żołnierzy. W obozie żołnierze spali na gołej ziemi aż do 30 sierpnia.

Oddział został otoczony przez Niemców w rejonie Piotrowego Pola (Gościniec, Droga Mławska) niedaleko Iłży. Ataki i nękanie rozpoczęły się 28 września 1944 roku, a właściwa walka trwała od 1 października. Niemcy otoczyli oddział z trzech stron, zostawiając jedną drogę ucieczki (na czyste pole).

W walce zginęło 74 lub 75 młodych chłopaków w wieku Michalczaka; 20 nie udało się zidentyfikować (ich ciała były tak zmasakrowane). Żołnierze mieli rozkaz zostawienia jednego naboju dla siebie, aby nie wpaść żywcem w ręce wroga. Polegli spoczywają na cmentarzu w Iłży.

Okres powojenny i represje

1 maja 1945 roku został kierownikiem wydziału, mając 12 podwładnych. Szybko popadł w ostry konflikt z burmistrzem Józefem Stefanowiczem (komunistą, który podpisywał się, ale nie umiał pisać) z powodu odmowy usunięcia krzyża z biura. Ostatecznie złożył rezygnację, czując się zagrożony jako “sługus londyński”.

Mimo podjęcia nauki (gimnazjum, liceum, a później wydział ekonomiczny), był wielokrotnie wykluczany i nie dopuszczany do matury z powodu swojej akowskiej przeszłości. Uniemożliwiono nawet przyjęcie jego córki do szkoły.

Był wielokrotnie wzywany i przesłuchiwany przez Urząd Bezpieczeństwa. Kiedy próbowano wymusić na nim podpisanie zgody na współpracę, stanowczo odmówił, deklarując: “Z bandytami nie będę współpracował”. Cudem udało mu się uniknąć aresztowania.

Wskutek zaciskającej się pętli, w latach 60. uciekł do Rzeszowa, gdzie znalazł pracę w starostwie, w którym zatrudnionych było wielu byłych akowców. Pilny wyjazd był mu zasugerowany przez zaprzyjaźnionego księdza z Radomia. Wraz z żoną znaleźli w Rzeszowie mieszkanie na wymianę i dokonali transakcji nawet bez oglądania rzeszowskiego lokum.

Zostaw komentarz