Na przełomie lipca i sierpnia 1944 po pozbyciu się Niemców z Rzeszowa wielu żołnierzy Armii Krajowej uległo entuzjazmowi i zatraciło ostrożność konspiracyjną. Poczuli się wolni. Wielu z nich założyło biało-czerwone opaski i spacerowało po rzeszowskich ulicach, dekonspirując się w ten sposób przed sowieckimi “przyjaciółmi”.

Już 2 tygodnie później, bo ok. 15 sierpnia 1944, sowieckie NKWD rozpoczęło tworzenie obozu jenieckiego w Trzebusce, gdzie wkrótce do ciasnych ziemianek trafiły setki wrogów komunizmu. Byli to więźniowie różnej narodowości. Wśród osadzonych Polaków przeważali żołnierze, którzy zdążali na odsiecz Warszawy, po drodze schwytani i rozbrojeni1. Trafili tu także m.in. oficerowie Sztabu Okręgu AK Lwów, w tym gen. Władysław Filipkowski ps. “Janka”, komendant obszaru Południowo-Wschodniego AK, jego zastępca Płk. Franciszek Studziński ps. “Rawicz”, komendant Okręgu AK Lwów płk. Stefan Czerwiński ps. “Karabin”, ppłk Henryk Pohoski ps. “Walery” – zostali oni zesłani później do obozu w Charkowie i pod koniec lat 40. wrócili do kraju.

Przesłuchania, prowadzone przez NKWD, trwały od kilku do kilkunastu godzin. Stosowano psychiczne tortury, które polegały m.in. na zmuszeniu przesłuchiwanego do wykopania dołu, następnie strzelano w powietrze.

Po przesłuchaniu skazanego na śmierć prowadzono do ziemianki nr 1. Pozostałych wysyłano do łagrów w ZSRR. Wyrok odczytywano w południe przez uchyloną klapkę ziemianki, co trwało ok. pół godziny, zaś tego typu procedura odbywała się zawsze w czwartki.

Tego samego dnia wieczorem skazanych ładowano na ciężarówki. Mieli związane z tyłu ręce – kablem telefonicznym, paskiem skórzanym bądź sznurem, byli nadzy lub w bieliźnie. Wyładowywano ich z samochodów w Turzy i zabijano strzałem w tył głowy (jednym strzałem, ale stwierdzono przypadek, gdzie oddano aż 4 strzały). W wyjątkowych sytuacjach życie odbierano skazańcom ostrym narzędziem, może nożem.

Zabitych układano w 3 warstwach, a mogiły od razu maskowano mchem i igliwiem. Sadzono drzewa.

W III RP przeprowadzono wnikliwe śledztwo, udało się odkryć kilka mogił, jednak wielu ofiar nie zidentyfikowano. Udało się z dużą pewnością zidentyfikować ciała żołnierzy AK z placówki w Ropczycach: Zdzisława Łaskowca ps. “Monter”, Zdzisława Brunowskiego ps. “Cygan” i Eugeniusza Zymroza ps. “Macedończyk”.

Każdego roku we wrześniu w Turzy w lesie na grobach pomordowanych odbywają się uroczystości, sprawowana jest uroczysta Msza św. W tym roku celebracji przewodniczył bp senior Edward Białogłowski, który powiedział m.in., że był w Katyniu. I tamten las bardzo przypomina las turzański. Biskup poświęcił także ukończoną drogę krzyżową, która prowadzi od obozu w Trzebusce aż do mogił w lesie turzańskim.

W wydarzeniu wzięli udział przedstawiciele Koła Rzeszów Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, na czele z ppłk. Armii Krajowej Panem Stefanem Michalczakiem, który w lutym tego roku ukończył 103 lata.

Pan Stefan działał w konspiracji w obszarze Iłży i Starachowic. W latach 60, ostrzeżony przez przyjaciół, przeniósł się do Rzeszowa, gdzie – jak mu powiedziano – działa silne środowisko akowskie. Od tamtego czasu mieszka w stolicy Podkarpacia i od wielu lat co roku obecny jest na turzańskich uroczystościach.

Zapraszam do galerii zdjęć z tego wydarzenia.


1 Michał Kalisz, OBBH IPN Oddział W Rzeszowie, “Obóz NKWD w Trzebusce”

fot. Ł. Pompa

Zostaw komentarz